Archiwum sierpień 2008, strona 1


sie 21 2008 Opiekunka.
Komentarze: 1
Dzisiaj przychodzi opiekunka do Tutka. Najpierw na rozmowe z nami, a potem zadecydujemy. Chociaz ja to chyba najgorszego potwora bym przyjela:).

Zmeczona juz jestem. Blisko 2 lata dzien w dzien, noc w noc, przez rok bez niczyjej pomocy przy wiecznie placzacym Tutku(chwilowe zainteresowanie tesciowej ne wchodzi w gre, bo i tak musialam ciagle miec malego pod kontrola). Na palcach obu rak moge zliczyc noce malego poza domem - jak bylam chora (3noce), jak jechalam na spotkanie klasowe (2noce)i 1noc jak bylismy na jakiejs imprezie, bo Mamusi nie chcialo sie wejsc na 3 pietro. Slubny moze z 3 razy wzial malego na spacer i to gora na 40 min., klilka razy do rodzicow na podworko. Nie bylo chetnych do zabrania wnuka na spacer. A taka godzina spaceru, raz na jakis czas dalaby mi nowe sily. Zregenerowalabym troszke psychike.

Wiecej pomogla mi moja Mama, ktora choruje i jest na wozku inwalidzkim i blisko 80-cio letni Tata, ktory ma na glowie dom i Mamie.

Tak wiec bardzo sie ciesze, ze przyjdzie chetna do pomocy pani. Mam nadzieje, ze przypadniemy sobie do gustu.

No i mam nadzieje, ze Tesciowa nie nastawi negatywnie Slubnego, bo juz slyszalam, ze pomysl z opiekunka jej sie nie podoba, ze moze jeszcze poczekac, a moze ktos inny, a czy ja sie nie boje, bo moze cos zlego zrobi dziecku, porwie dla okupu..... sratatata....

Sama oddala Slubnego w rece opiekunki, wczesniej zlobka. A teraz wymysla. Mogla sama sie wiecej angazowac przy Tutku, to moze nie przyszloby mi do glowy szukanie pomocy u obcych. A tak jakbym sama do niej nie poszla to przez 20 miesiecy moze z 5 razy by wnuka widziala. Nie sadze, zeby wiecej razy przez ten okres pofatygowala sie na nasze 3 pietro. Tesc bywal czesciej. Jak za dlugo malego nie widzial to dzwonil i wpadal na kawe - a po amputacji nogi jest.

To wyrzucilam z siebie wszystko, co mi na watrobie lezalo. No moze nie wszystko, jakis 1% :).

Byle do 17.00 i wszystko bedzie jasne.
ciernista : :
sie 19 2008 Klusek to ON.
Komentarze: 3

Tydzien temu, dokladnie 11 sierpnia dowiedzialam sie, ze Klusek jest chlopcem. Bylam u nowego lekarza, luzak taki z kucykiem.

Popodgladalismy Szkraba, sprawdzalismy serduszko, czy widac zoladek - bo to wazne ponoc, tetno malucha i jeszcze pelno jakis pomiarow bylo, ktore niewiele mi mowia. Wszystko w nalezytym porzadku, a to najwazniejsze. No i Klusek ujawnil sie. Tutek bedzie mial braciszka.

Niby w ostatnich tygodniach obojetne mi bylo, czy bedzie chlopiec czy dziewczynka, a jednak jakos dziwnie mi. Chyba jednak wolalam corke. Ale wazne, ze zdrowy i prawidlowo sie rozwija.

Mamy problem z imieniem. Dziewczynka juz za czasow Tutka miala wybrane imie - Zosia. Z Tutkiem byl problem i teraz znowu... Cos sie wymysli. Nie martw sie Klusek.

ciernista : :
sie 19 2008 Tesciowa.
Komentarze: 0

Mam dosc. Wszystko pod dyktando Mamusi Slubnego. Slubny leci na kazde jej zawolanie. Nie potrafi odciac pepowiny, bo tak mu wygodniej.

No i klotnia. Mamusia zadzwonila, ze trzeba wyczyscic samochod i zrobic cos, zeby odpalil, bo za godzine klienci beda i Slubny leci. Jeszcze foch, ze Tutka ma wykapac. Noz kurwa mac!!! Bo niby zmeczony, ale to juz nie bedzie przeszkadzalo w spelnianiu zyczen Mamusi, ktora chyba nie od dzisiaj wie, ze chce samochod sprzedac.

A ja ostatnio fatalnie sie czuje. Kregoslup mi wysiadl calkowicie. Dzisiaj meble ogladalismy ( i zamowilismy stol, krzesla, stolik, szafke pod telewizor i polke), a ja ledwo chodzilam po tym salonie. Masakra. Jak stuletnia babulinka.

Mi nie pomoze, bo zmeczony praca, budowa, zalatwianiem... A ja to niby co???? Opierdalam sie calymi dniami??? Ten przynajmniej siedzi pol dnia na dupie, a ja latam za Tutkiem, ktory ostatnio jak na zlosc wymysla  i wymysla.  Jakby razem przeciwko mnie byli.

 

I pomyslec, ze jeszcze godzine temu bylam w dobrym nastroju. Na swoj sposob wypoczeta po pobycie nad morzem... Jeden cholerny telefon... burza w domu nad Tutkiem... zero checi do zycia... biedny Klusek.

ciernista : :
sie 05 2008 pomocy
Komentarze: 3
Dzwonil Slubny. Widzi, ze cos nie tak. Stara sie. Tylko ze mna cos nie gra. Jak ja mam sie przelamac?? Coraz bardziej zamykam sie i uprzedzam do niego. Normalnie jakas przepasc miedzy nami...



I nie potrafie inaczej... a chcialabym, zeby bylo dobrze..... bo dzieci,...normalna rodzina,...szczescie....

ale kurwa nie umiem


podoba mi sie:
"Byla ofiara najpowszedniejszej sposrod wszystkich tragedii. Wyszla za maz za niewlasciwego mezczyzne!
ciernista : :
sie 05 2008 sielana (??)
Komentarze: 0
Tesciow nie ma. Sa nad morzem. Slubny nocuje u nich w domu, bo pies... A mi ale mi z tym dobrze... Wcale mi go nie brakuje...

Tylko czy to jest normalne???

Nawet gadac mi sie z nim nie chce... Jestem tam codziennie, ale praktycznie niewiele sie odzywamy.

Ranki i wieczory mam dla siebie... odpoczywam nadal...
ciernista : :