lis 22 2009

wrocilam


Komentarze: 1
Wrocilam juz tydzien temu, ale jakos czasu nie bylo.

Slubnemu dysk w kregoslupie sie przestawil czy cos. I mi sie po chacie paletal, przeszkadzal i okupowal komputer. W koncu lekarz kazal lezec. Po co lezec, jak mozna siedziec i molestowac laptopa.

Lezal, owszem... jak nawiecej roboty bylo przy dzieciach. Akurat wtedy MUSIAL sie plozyc. Nie dosc, ze nic nie pomagal, bo przeciez cierpiacy, to jeszcze mi na nerwy dzialal.

Ale ja zlosliwa zonka. Ledwo on do sypialni polezec, ja z dziecmi za nim. A co? Dzieciarnia skakala po nim, kulala sie i wariowala. A ja sobie spokojnie siedzialam obok i odpoczywalam, kontrolujac coby mlodszy sie nie zwalil na podloge:) Taka zolza jestem.

Bol kregoslupa nie przeszkodzil Slubnemu w piatek jechac do Holandii z kumplami. Na jakis mecz i na zielone targi. Moze jakies ciacho mi sie dostanie:) Na poprawe nastroju:))))) Pod warunkiem, ze ich nie zamkna wczesniej.

Od piatku Terrorist u dziadkow na "wakacjach". Przynajmniej w nocy nie latam miedzy pokojami, co oznacza bezsenne noce.

Dzisiaj Terrorist wraca. A to oznacza, ze do srody wlacznie noce beda ciezkie. Tak sie sklada, ze jak Slubnego nie ma, to pierworodny nie przesypia nocek, tylko budzi sie z placzem. Budzi mi Miszelina. Miszelin zasypia, Terrorist wzywa i tak w kolko.

Pocieszjace, ze za jakies 3-4 lata moze zaczna przesypiac...

U Rodzicow moj kegoslup dostal w d... . Ciagle latanie za Miszelinem, ktory wszedzie sie pchal. Otwieral szafki i z diabelskim spojrzeniem chcial z babcinej zastawy zrobic kupe szkla.

Kota niby sie bal, ale tez trzeba bylo uwazac.

Do tego Terrorist, ktory byl grzeczny tylko wtedy, gdy ja z Miszelinem znikalam za drzwiami w celu zaliczenia spaceru (Terrorist niechetny - tylko rano z dziadkiem zaliczalismy targowisko i tyle jego wietrzenia bylo). Czyli jak juz wracalam, uzeralam sie z Terroristem krzyczacym i lejacym mlodszego.

Jedyny plus niewychodzenia Terrorista to taki, ze spotkalam sie z Ania, odwiedzilam JFK i jeszcze spacer zaliczylysmy dnia nastepnego.

I mialam nadzieje, ze Slubny przyjedzie w piatek i w sobote wrocimy do domu. Przyjechal w sobote poznym popoludniem, zaraz mu kregoslup strzelil i tyle mnie odciazyl.

Teraz czekam do srody. Jak wroci chory lub bardziej cierpiacy z powodu kregoslupa... zamorduje. Wreszcie mi sie tez nalezy jakies wyreczenie od codziennych obowiazkow.
ciernista : :
ote
23 listopada 2009, 11:56
czasami zastanawiam się, czy gdybym była zatwardziałą feministką, wyzwoloną i w pełni polegająca tylko na sobie - nie było by mi lżej. Pozdrawiam serdecznie :)

Dodaj komentarz